Tak! Rei i Grimmjow powrócili w wielkim stylu.
Przepraszam Was bardzo, że tak długo nie dawałam znaku życia na tym blogu, ale brak czasu i weny to spowodował.
Notkę dedykuję wszystkim, którzy to czytają, ale ze szczególnością - Basi, która nie mogła doczekać się nexta.
Zamierzam jeszcze napisać one - shot, ale nie wiem, kiedy to zrobię, ponieważ zgubiłam kartkę z jego fragmentem :(
Aha, zapomniałabym. Proszę o komentarze, bo nawet jeden głupi, może zmotywować do dalszej pracy. Tak więc, oceniajcie, krytykujcie i komnetujcie.
I do następnego!
__________________________________________________
Nie mogłam uwierzyć w to,
co powiedział Grimmjow. Kocha mnie? Grimmjow mnie kocha! No ja nie mogę! Jaki
ten świat jest mały…
Mimo tego co do mnie czuł,
ja nie byłam pewna uczuć do niego. Niebieski był moim przyjacielem, najlepszym
co prawda, ale jednak przyjacielem, dlatego nie wiedziałam, co mam o tym
myśleć. Powodem też mogło być to, że jedno z nas broniło drugiego, a poza tym
Grimmjow zawsze był po mojej stronie, niezależnie od tego, jaka była – słuszna,
czy nie. A teraz okazało się, że Szóstka mnie kocha. Na dodatek przez ten cały
czas mi tego nie powiedział. Może myślał, że go wyśmieję, albo coś… Nie
zrobiłabym jednak tego, ponieważ nie jestem taka bezduszna jak niektórzy
ludzie. Nie, na pewno czegoś takiego bym nie zrobiła, ale Hachiro… kto wie?
- Rei! Do jasnej cholery,
odpowiedz! – wrzasnęła Apacze, trzymając mnie za ramiona, potrząsając mocno.
- Co? – zapytałam nieprzytomnie,
patrząc na nią – Co się dzieje?
Harribel westchnęła.
- Pytałam, co zamierzasz
zrobić z tym, że Grimmjow ci się podoba. – odparła
- A podoba? –
odpowiedziałam pytaniem.
Apache po tym co
usłyszała, uderzyła się w czoło.
- Przecież sama to
powiedziałaś! Ocknij się!
- Błąd. Powiedziałam, że
nie wiem, czy mi się podoba, a nie że mi się podoba, rozumiesz? – warknęłam
- Co za różnica… Na jedno
wychodzi… - odparła brunetka.
- Wielka. Podoba, a nie
podoba to wielka różnica, jakbyś tego, idiotko, nie zauważyła!- powiedziałam
głośno, wstając z kanapy i podchodząc do Apache.
W mgnieniu oka chwyciłam
ją za gardło, ściskając mocno. Oczy wyszły dziewczynie na wierzch. Zaraz będzie
martwa!
- Od… odszczekaj to, małpo…
- wycharczała
W tym momencie pomyślałam,
że ją zabiję, ciskając nią o ścianę. Nie zrobiłam tego jednak, ponieważ rozległo
się głośne pukanie. Ten ktoś, stojący pod drzwiami, wyraźnie zniecierpliwiony,
bo walenie stawało się coraz głośniejsze.
- No już idę, idę! Rany
boskie… - powiedziała Harribel.
Po chwili drzwi stały już
przed nami otworem, a w progu nie kto inny, jak Grimmjow oparty o framugę.
- Hej, jest Rei? – zapytał
wypranym z emocji głosem.
Blondynka nie musiała
odpowiadać, bo niebieski przeniósł wzrok na mnie, wciąż trzymającą Apache za
szyję.
- Grimmjow… - powiedziałam
cicho, wypuszczając dziewczynę, która upadła na kolana, plując. – Co ty tu
robisz?
- Możemy porozmawiać? –
przekroczył próg nawet nie czekając na zaproszenie.
- Tak. Tak, jasne. –
odparłam, podchodząc do niego.
Już po chwili
przechadzaliśmy się białym jak śnieg korytarzem. One zawsze mnie przerażały.
Były takie sterylne, szpitalne. Dokładnie takie jak w psychiatryku.
Gdziekolwiek bym nie spojrzała, tam biel. Biel. I jeszcze raz biel.
Poczułam, że kręci mi się
od tego w głowie. Oczy wywróciły mi się i gdyby nie złapał mnie Grimmjow, to z
pewnością bym się przewróciła. Gdy poczułam bezpieczne oparcie, spojrzałam mu
prosto w oczy. Mogłam się tylko domyślać, jaka jestem blada.
- Co ci jest? – zapytał z
troską.
Przytuliłam się do niego.
Naprawdę było coś ze mną nie tak.
- Nie wiem… słabo mi. –
powiedziałam cicho.
Nagle osunęłam się po
Grimmjole, który z trudem mnie utrzymał.
Kurde, co się ze mną
dzieje? Czemu jest mi tak słabo?
Niebieski przeniósł mnie
pod ścianę, a sam usiadł obok mnie. Oparłam głowę na jego ramieniu.
- O czym chciałeś gadać…? –
zapytałam go cicho, zamykając oczy.
- O tym, co do ciebie
czuję… O nas. – mruknął.
- No, ok. Porozmawiajmy.
Chcę znać prawdę. – odparłam.
Posłał mi pytające
spojrzenie.
- Wiesz, czemu ci tego nie
powiedziałem? – zapytał.
Przeniosłam na niego
wzrok.
- No?
- Bałem się tego uczucia.
Prawdę mówiąc, to nadal się go boję… - powiedział.
- Nie masz po co.
- Bo?
- Bo bym cię nie wyśmiała,
ani nic, jeżeli o to ci chodzi. – powiedziałam, patrząc przed siebie.
- Nie?
Pokręciłam przecząco
głową, po czym przytuliłam się do niego. Było mi tak ciepło, czułam się przy
nim tak bezpiecznie… Doskonale wiedziałam, że przy nim nic mi się nie stanie,
że Grimmjow mnie obroni przed wszystkim, co złe. W tym momencie do mnie
dotarło, że takiego człowieka jak Szóstka, to ze świecą szukać. Stop, Grimmjow
nie był człowiekiem, był Arrancarem. Bezlitosnym, silnym Vasto Lorde, który bez
skrupułów zabiłby własną matkę. Ale mnie by nie tknął, kocha mnie. A ja, co ja
do niego czułam oprócz przyjaźni? Nie wiem.
Ale musiałam przyznać, że
Niebieski miał coś takiego w sobie, co mnie do niego przyciągało. Ta jego
dzikość w ruchach i oczach. Ten uśmiech, przez który zawalał się mój świat. Te
niebieskie włosy, które tak cudownie sterczały, przecząc prawom grawitacji. Do
tego jeszcze ten jego zapach – taki piżmowy, zwierzęcy…
- Grimmjow… - zaczęłam.
- Co?
- Pocałuj mnie, proszę…
Jego oczy rozszerzyły się
w niemym zdziwieniu.
- Żartujesz, Rei? –
zapytał.
- Nie. Zrób to. Po prostu
to zrób.
Odwrócił mnie ku sobie i
położył twardą dłoń na moim policzku. Pochylił się. Po chwili jego usta
delikatnie dotknęły moich ust. Na tym się jednak nie skończyło. Pogłębiłam
pocałunek, chcąc być jak najbliżej niego. Nagle Grimmjow mnie popchnął na
podłogę, przez co znalazłam się pod nim. Przygniatał mnie swoim ciałem, a moje
ręce najpierw błądziły po jego umięśnionym torsie, po czym przeniosły się na
jego twarz i włosy.
- Kocham cię, Grimmjow.
Tak, kochałam go. Dopiero
teraz to zrozumiałam.
Uśmiechnął się tylko, po
czym mnie pocałował.
Oczekuję kolejnego rozdziału :) Masz prawdziwy talent dziewczyna! Nie zmarnuj tego! ;)
OdpowiedzUsuńWeronika
Jejku, dzięki, nie myślałam, że ktoś tak myśli o mojej twórczości, naprawdę dzięki.
OdpowiedzUsuń